Wystawa prac Czesława Dźwigaja „Dyskretne triada myśli”

Wydarzenie zostało zakończone.

Od 11 stycznia  2024 r. zapraszamy na prezentację  prac prof. Czesława Dźwigaja zatytułowaną „Dyskretna triada myśli”.

Tak pisze o jej koncepcji Anna Miga, kurator wystawy:

„Wiele się mówi o kryzysie celowości i wartości świata przedstawionego w sztuce współczesnej. Niewątpliwie Czesław Dźwigaj należy do tych artystów, których ów kryzys nie dotknął. Nie jest artystą prowokatorem, łasym na poklask i powielanie chwilowej mody, epatowanie własnym ego i konfrontację. Jest artystą otwartym na świat, pełnym empatii, żyjącym tym, co tworzy. Ale też, a może przede wszystkim, egzystującym w przepastnej przestrzeni fantazji, gdzie nie ma granic, bo to kraina tak wielka, jak się chce. Na tym polega jego artystyczna wolność: na możliwości nieograniczonego wyboru. Czesław Dźwigaj w każdym swoim artystycznym działaniu traktuje wolność jako formę odpowiedzialności. W procesie tworzenia podejmuje dialog zarówno z tradycją jak i z dniem dzisiejszym, ale wydaje się, że mniej tu chodzi o wymianę argumentów między artystą a historią sztuki, co o żywą komunikację między dziełem sztuki a jego odbiorcą. Rzeczywistym bowiem kontekstem, rzeczywistym tłem – jest widz. I czy się jest wielkim, czy przeciętnym entuzjastą sztuki – nie sposób na chwilę się nie zatrzymać.

Oto stajemy dzisiaj przed bardzo nieoczywistą wystawą jednego z największych polskich rzeźbiarzy, znanego przede wszystkim z monumentalnych pomnikowych realizacji. Dyskretna triada myśli: to zbiór 100 czarno-białych grafik, kilkanaście obiektów spiżowej małej formy rzeźbiarskiej, cykl akwarelogwaszy. Całość łączy wybrany z 5. tomu poezji Profesora wiersz. To oblicze Artysty, jakiego nie znamy. I mimo, że sam wielokrotnie powtarza, że pisze o tym, czego nie potrafi namalować/wyrzeźbić, a maluje/rzeźbi to, o czym nie umie napisać – to uparcie postrzegamy go jako autora wielkich form rzeźbiarskich rozsianych po całym świecie. A tymczasem wystawa obecna nie przytłacza swoim rozmiarem, przeciwnie, zadziwia spokojną tonacją kameralności i równocześnie warsztatową maestrią.

Linoryty – do tej pory niepokazywane, sporadycznie publikowane, tworzone systematycznie od roku 1977 przez całe zawodowe życie – powstają przy użyciu drzeworytniczych dłutek, na podstawie rysunku na linoleum, poprzedzonego często małym szkicem na papierze. Odbijane są ręcznie metodą kostkowania, co różnicuje poszczególne odbitki (a jest ich zaledwie 10) czyniąc je niepowtarzalnymi.

Gdy stajemy przed zbiorem grafik czujemy, że jako widzowie jesteśmy całkowicie zaangażowani w fantastyczną projekcję. Zadziwia przede wszystkim ich biegłość warsztatowa, choć ma się wrażenie, że autor zachowuje jak gdyby ostrożność w demonstrowaniu owej biegłości, nie dając błyskotliwego popisu formy, ale ją dyskretnie eksponując. Wchodzimy w znajomy świat uniwersalnych pierwiastków doświadczenia mitologicznego, figuralnych motywów rodem ze Starego Testamentu, greckiej mitologii, kultury i religii Wschodu. Postaci, zupełnie jak literackie, nie mające realnych pierwowzorów i modeli, będące nie rzeczywistością lecz artystyczną kreacją, przepychają się do naszej wyobraźni tworząc narrację, która powoduje, że widz pragnie narzucić każdemu obrazowi fabułę. Oscylując między apollińskim ładem a dionizyjskim chaosem artysta umiejętnie pozostawia nam dostateczną ilość przestrzeni dla wyobraźni. Tytuły – niejednoznaczne, nawet drażniące często – są integralną i ważną częścią grafik, tworząc pojęciowe rusztowanie dla historii, które opowiadają. Przepuszczone przez pryzmat odbiorcy, jak w soczewce odbijają charakterystyczne dla całej twórczości tego artysty eschatologiczne, ostateczne pytania o sens i wartości naszego ziemskiego bytowania. W otoczeniu czerni linoryty stają się przejmującym memento mori, znakomicie uzupełniają jego myśl filozoficzną, stanowią dopełnienie świata symboliki poezji, rysunków graficznych, malarstwa, rzeźby.

Nie boję się twierdzenia, że cała przebogata twórczość Artysty wywodzi się z myślenia poezją. Profesor jest poetą, w jakiś sposób myśli językiem poezji nie tylko wtedy, kiedy ją tworzy, ale także w innych uprawianych dziedzinach sztuki. Jego grafiki/obrazy są przeniesieniem w materię malarską myśli poetyckiej, z jej ciągłym zadumaniem, refleksją, pytaniami o sens naszego życia, o początki, o wiarę, o rolę sztuki w życiu. Operuje wszelkimi środkami wyrazu charakterystycznymi dla rodzaju poezji: metaforą, alegorią, symbolem, antytezą, hiperbolą, ale też oksymoronem, synonimami, homonimami, analogiami. Oczywistym zabiegiem artystycznym jest częste stosowanie kunsztownych tropów stylistycznych, jakim jest hiperbola – wyolbrzymienie znaczenia i wartości zjawisk, oraz antyteza – zestawianie przeciwstawnych znaczeniowo obrazów, podobnie jak użycie symboli – podkreślających wielość znaczeń oraz alegorii – odwołującej się do naszych kulturowych wyobrażeń. Jak w barokowej powieści szkatułkowej odkrywają się przed nami kolejne znaczenia, narracje, historie. Maksymalna kondensacja znaczeń, środków wyrazu, gęstość symboliki, dekoracyjność, nasycenie tropami stylistycznymi – wszystko to sprawia, że są one prawdziwym intelektualnym wyzwaniem, ale też nie lada pokusą i artystyczną przygodą.

Dotyczy to w takim samym stopniu małej formy rzeźbiarskiej: cyklu Dante, Czerech pór roku oraz 8 rzeźb pochodzących z wystawy Homage to Requiem Romana Maciejewskiego (prapremiera w październiku 2014), będącej artystyczną próbą przedstawienia plastycznej wizji tego, co w Requiem zostało zapisane nutami.

Cykl tworzą rzeźby ułożone w porządku muzycznym wyznaczonym przez kolejne części Requiem Oratio, Introductio, Introitus, Kyrie, Graduale, Tractus, Dies irae, Amen. Rzeźby te – z całą wielkością symboliki, parafraz, alegorii – wyrażają odwieczne, ale jakże trudne do zdefiniowania prawdy o rytmie człowieczego życia i nieuchronności śmierci. Kolejne rzeźby tworzą spiżową symfonię o ponadczasowym przekazie.

Profesor Czesław Dźwigaj nie pisze manifestów, nie składa deklaracji. Nie dystansuje się wobec swojej sztuki i szanuje widza, odbiorcę: Należy nieustannie się wsłuchiwać nie tylko w samego siebie, ale również w tych, co wokół nas (napisze w katalogu wystawy Homage to Requiem Romana Maciejewskiego).

Szczególnym rodzajem jego artystycznego manifestu są, zgromadzone w 5 tomach wiersze, które tak jak linoryty, powstają przez całe artystyczne życie krakowskiego artysty.”

Wystawę będzie można oglądać do 29 lutego 2024 r.


Skip to content